Andreasy
*
29 września 2016, Domnitz
Drogi Andreasie!
Na wstępie mojego listu chciałem
wyrazić moje zdziwienie tym, iż przystałeś na taką formę komunikacji. Wiem, że
inni mają dość moich dziwnych i szalonych pomysłów, ale ja naprawdę uważam, że
takie znalezione po latach listy mają ogromną wartość. Zdaję sobie sprawę z
tego, że mamy XXI wiek, jest Facebook, można wysyłać sobie SMS-y albo pisać
e-maile, lecz myślę, że fajnie będzie przez jakiś czas popisać listy.
Co prawda widujemy się na treningach,
wielkimi krokami zbliża się Puchar Świata, lecz oboje wiemy jak to bywa – nie
zawsze jest czas na prywatną rozmowę, bo a to trzeba się skupić na konkursie, a
to wpadnie Freitag, żeby mu pomóc z regulacją brwi, a to znowu Severin biega za
wkładkami. No nie ma możliwości, żeby odbyć męską pogawędkę o problemach.
A ja naprawdę mam wielki problem!
Czuję się taki samotny! Ileż można przytulać się do Ciebie, mamy czy pluszowej
żyrafy? Ty na szczęście nie masz takich kłopotów, czego Ci naprawdę
zazdroszczę. Poradź mi: co mam zrobić?
Twój
Wankozaur
*
8
października 2016, Weissbach
Kochany Andreasie!
Na samym początku chciałbym Ci
oznajmić, że nie mogłem nie zgodzić się na twoją propozycję. W końcu jestem
twoim najlepszym przyjacielem, więc ktoś musi wspierać Cię w tych twoich
pomysłach, nieważne jak bardzo szalone są.
Długo zastanawiałem się nad tym, co
Ci doradzić. Toż to naprawdę dziwne, że nie masz u swego boku żadnej kobiety!
Ale w życiu sportowca często ciężko spotkać tę odpowiednią niewiastę, przez
brak czasu chociażby. Może powinieneś ten przedsezonowy czas wykorzystać na
jakieś towarzyskie wyjścia? Myślę, że dzięki temu poznałbyś kogoś ciekawego.
A jeśli to się nie sprawdzi – może
zaglądnij na jakieś serwisy randkowe? No wiesz, te wszystkie tindery i inne
bajery mogą być przydatne!
Twój Welli
*
19
października 2016, Domnitz
Mój miły Andreasie!
Przepraszam, że nie odpisywałem Ci
tak długo, ale musiałem sobie dokładnie przemyśleć to, co mi napisałeś. Trochę
się opierałem, jednak poszedłem za twoją radą i zainstalowałem tego całego
tindera.
Przyznam Ci się, że miałem z nim
trochę problemów. Nie wiedziałem, co o sobie napisać ani jakie zdjęcie
najlepiej wybrać, żeby zachęcić jakieś miłe panie do dania serduszka. Później
nie do końca miałem pomysł na rozpoczęcie rozmowy. Łatwiej było, kiedy to one
pierwsze się odzywały, lecz ja sam trochę się wstydziłem.
W końcu się rozkręciłem i wiesz,
powiem Ci, że poczułem jak taki alvaro troszkę. I niefajnie mi z tym było, więc
skupiłem się na jednej, gadaliśmy przez kilka dni i zastanawiam się, czy się z
nią umówić.
Matko, Welli, w co ja się wpakowałem?
Twój
Wankozaur
*
27
października 2016, Weissbach
Szanowny Andreasie!
Cieszy mnie niezmiernie, że
skorzystałeś z mojej rady i odniosła ona takie efekty. I nie powinieneś się nawet
zastanawiać, masz się umówić z tą panną! A skoro już Ci się tak poszczęściło,
to czas na kilka porad.
Skoro to wasze pierwsze spotkanie to
najlepiej będzie, jeśli pójdziecie na jakiś spacer albo do kina, no wiesz, nie
ma co od razu wyskakiwać z jakąś szykowną kolacją. Uwierz mi, wiem co piszę!
Jestem w końcu mistrzem w randkowaniu czy nie? (Nie pytaj o to Freitaga, bo
wiadomo, że karzeł się zaśmieje i powie, że to on jest mistrzem, ale tak
naprawdę jest frajerem i nie można mu ufać).
Kolejną kwestią jest oczywiście
ubiór. Nie może być zbyt sztywno, ale też nie za luzacko. Włosy za to zostaw
naturalne, nie zaczesuj ich dziwnie ani nie żeluj, bo będziesz wyglądać jak
jakieś chujwieco, a tego chyba nie chcesz, prawda?
No i najlepiej nie zadawaj zbyt
osobistych pytań już na pierwszym spotkaniu. Oczywiście interesuj się nią, ale
nie proś od razu o listę jej poprzednich związków. Sam też się za bardzo nie
otwieraj (wiemy, że nie będzie to łatwe, skoro jesteś taki wylewny, ale
spróbuj, dobra?)
Twój Welli
PS. Pamiętaj, że jeśli coś pójdzie
nie tak, to nie możesz się poddawać.
PS2. I jakby co to ja i reszta
chłopaków Cię kochamy takim, jakim jesteś.
PS3. Ożesz w dupę, nie chciałem, żeby
to tak ckliwie zabrzmiało.
*
10
listopada 2016, Domnitz
Panie Wellingerze!
Dziękuję za twój ostatni list, był on
dla mnie niezwykle ważny. Zastosowałem się co do wszystkich wskazówek, ale na
niewiele one się zdały.
Spotkaliśmy się z Ritą w parku, gdzie
spacerowaliśmy przez jakąś godzinę, a później poszliśmy do kawiarni na gorącą
czekoladę. Gadało nam się świetnie, dopóki nie okazało się, że używa tindera w
wiadomo jakim celu. No wiesz. Szybkie przygody, a potem koniec. Niby nie
powinno mi to przeszkadzać, dopiero co się poznaliśmy i nie mam prawa jej
oceniać, ale ja nie tego szukam. Możliwe, że trochę się skrzywiłem na jej
słowa, ona to zauważyła i po tym wyznaniu nie rozmawiało nam się już tak
dobrze. Nie chciała nawet, żebym jej odprowadzał. Następnego dnia sprawdziłem
tindera i wiesz co? Usunęła mnie! Było mi naprawdę przykro, więc odinstalowałem
tę szatańską aplikację.
Już sam nie wiem, co robić dalej.
Może lepiej będzie, jeśli sobie odpuszczę i skupię się w pełni tylko na
skokach? W czasie sezonu już nie będę odczuwał takiej samotności, będę z wami
jeszcze częściej i jakoś to będzie.
Twój
Wankozaur
PS. Też Cię kocham, dziwaku.
*
17
listopada 2016, Weissbach
Najmilszy Andreasie!
Na wstępie chciałem zaznaczyć, iż jest
mi przykro, że nie będzie Cię z nami na inauguracji sezonu w Finlandii. Mam
nadzieję, że Werner szybko się przekona w jakim jest błędzie, nie zabierając Cię
na konkursy do Kuusamo. Jak ja mam sam wytrzymać z tymi debilami? No dobra, z
Severinem można jeszcze pogadać, bo on jest porządny, mimo tej dziwnej
fascynacji wkładkami. Ale Karzeł? Albo Eisenbiśliniak? Już nie wspominając o
Gejgerze, z tym to już kompletnie nie ma o czym gadać, pozostaje jedynie się
zdrzemnąć.
A co do spraw sercowych: nie poddawaj
się tak łatwo! Sezon sezonem, ale może pójdziesz na jakąś imprezkę i poznasz
kogoś, kto będzie chciał czegoś więcej, a nie jak ta Wanda, Helga czy jak jej
tam było.
Pewnie zabrzmię teraz jak jakiś
romantyk (a z naszej dwójki to raczej Ty nim jesteś), ale może nie powinieneś
szukać nikogo na siłę? No wiesz, miłość przyjdzie z czasem, blablabla, nawet
się jej nie spodziewasz, srututu, i te inne szekspirowskie dyrdymały. Głowa do
góry, idź przytul Pana Żyrafę i myśl pozytywnie!
Twój Welli
*
29
listopada 2016, Domnitz
Najdroższy Andreasie!
Zanim przejdę do głównej części mojego
listu, chciałem Ci powiedzieć, że nie jestem zły na Wernera, więc nie wiem, po
jaką cholerę, wspominałeś o tym chłopakom. Jeszcze któryś by mu się wypaplał i co
wtedy? Byłoby mu przykro! Ja byłem wściekły na samego siebie, nie na niego.
A teraz najważniejsze: zakochałem się.
Pewnie uznasz mnie za wariata, ale tak jest! Od tygodnia nie mogę przestać o
niej myśleć. Poznaliśmy się dosyć nietypowo, bo na zakupach w markecie. Nie
mogła dosięgnąć Nutelli, więc przyszedłem jej na ratunek, jak prawdziwy bohater!
Super Wankozaur! BatWank! Kapitan Deutschland!
Omal nie upuściłem słoika, kiedy jej
go podawałem. Matko, ma takie piękne oczy! I piękne włosy! I piękny nos! I cała
jest piękna! WELLI, JAK JA SIĘ ZAKOCHAŁEM, TO TY NIE MASZ POJĘCIA! Wiem, że
póki co opisałem ją tylko z wyglądu, ale czytaj dalej, bo to nie koniec!
Nie mogłem tak po prostu odejść, więc
wypaliłem, czy często tu przychodzi. Wiem, to jeden z najgorszych tekstów na
podryw, ale ona się zaśmiała i powiedziała, że nie, bo przyjechała do Domnitz
kilka dni temu. Okazało się, że ma na imię Erika i ostatnie lata spędziła w
Nowym Jorku.
Wiesz, to było naprawdę dziwne. Wyszedłem
tylko po płatki, a skończyło się na tym, że zaoferowałem jej, żeby zadzwoniła,
jeśli będzie potrzebowała ściągnąć słoik z półki lub będzie miała ochotę wyjść
do kina.
Najgorsze jest to, że nie mogę
przestać o niej myśleć, a ona nie dzwoni. Pewnie stwierdziła, że jestem
dziwakiem. I co ja mam teraz zrobić? Czatować na nią pod sklepem? Tak, jestem
durniem, że dałem Erice swój numer telefonu, a nie zapytałem o jej.
Skoro już robisz za specjalistę w
sprawach miłości, to doradź mi: mam jej szukać? Czy może czekać aż zadzwoni?
HILFE!
Twój
Wankozaur
*
5 grudnia 2016, Weissbach
Szanowny Panie Andreasie Wanku!
Zacznę od tego, że nikt nie zna się
na miłości tak, jak ja. Żaden Ricz-dzicz-dziewczyno kwicz, Markus
Eialezciebieniunia ani tym bardziej Marina Kraus, by Ci tak nie pomogli w
sprawach sercowych, jak ja. Jestem po prostu najlepszy! Powinni o tym na
opakowaniu Milki napisać: Andreas Wellinger – świetny skoczek i jeszcze lepsza
swatka. O, tak właśnie!
Mój drogi przyjacielu, myślę, że
powinieneś trochę wyluzować. Jeśli przeniosła się do Domnitz na stałe, to
prędzej czy później na siebie wpadniecie albo ona sama się odezwie, skoro ma
twój numer. Gorzej, jeśli przyjechała tyko w odwiedziny do rodziny (ahh, poeta
też ze mnie wyborny!) i niedługo wróci do USA. Nie chcę Cię dołować, ale musisz
być gotowy na wszystko.
Myślę, że najlepiej będzie, jeżeli
poczekasz na to, co przyniesie los. Wiesz, babcia mi powtarzała: jak dwie osoby
są sobie przeznaczone, to prędzej czy później wylądują razem na parkiecie. Chociaż
nie, tam chyba było, że i tak się spotkają. No ale do tanga trzeba dwojga, czyż
nie?
Nic się nie martw, mam dobre
przeczucia, co do tej Eriki. Teraz skup się na najbliższych konkursach w
Lillehammer, w końcu Werner poszedł do rozum do głowy i postanowił Cię zabrać z
nami! Ja to zawsze wiedziałem, że to dobry trener jest, tylko jak sobie popije
czasem, to mu różne pomysły do głowy przychodzą…
Twój Welli
*
25 grudnia
2016, Domnitz
Mój Drogi Przyjacielu Andreasie Super
Wellingerze
Sam nie wiem od czego zacząć. Nasze
listy ostatnio ustały, ale wynikało to z częstszych treningów oraz tego, że
byłem w kadrze na konkursy w Norwegii i Szwajcarii, więc dobrze wiesz, jaki
byłem przybity moimi słabymi skokami oraz brakiem odzewu ze strony tej
piękności z supermarketu.
Piszę ten list na szybko, bo mamy
bożonarodzeniowy wieczór, który spędzam w tym roku z rodzicami, przyjaciółką
mojej mamy z czasów szkolnych oraz jej córką, Eriką. Tak, z tą Eriką, która
zakręciła mi w głowie, nie odzywała się do mnie (okazało się, że źle zapisałem
numer i myślała, że sobie z niej zażartowałem) i właśnie siedzi w salonie,
oglądając moje zdjęcia z dzieciństwa.
Miałeś rację, że powinienem czekać.
Nie wiem, czy między nami będzie coś więcej, w końcu spotkaliśmy się drugi raz
w życiu, ale jak sam to dobrze ująłeś: mam dobre przeczucia. Obiecała, że
będzie trzymać za mnie kciuki przez cały sezon, a ja jej powiedziałem, że
powinna kiedyś przyjechać na jakiś konkurs. Ah, no i wymieniliśmy się numerami,
tym razem już prawidłowymi.
Chciałbym jeszcze tyle napisać, ale
słyszę, że mnie wołają, a Erika zalewa się ze śmiechu, więc resztę zostawię do
opisania innym razem. Wiem, że dostaniesz ten list dopiero po świętach, ale mam
nadzieję, że były dla Ciebie udane. Dzięki za wszystko, brachu, dobry z ciebie
kumpel.
Twój
Wankozaur
PS. POCAŁOWALIŚMY SIĘ POD JEMIOŁĄ!
WESOŁYCH ŚWIĄT DLA MNIE!
PS2. Cholera, kocham ją. Oby ta
miłość mnie uskrzydliła!
PS3. I Ciebie też kocham!
*
Cześć kochani!
Wiem, że w nieco podobnej formie był zeszłoroczny jednopart z Norwegami w roli głównej, ale mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza. I tak, znowu skoki, ale ci dwaj panowie mi tak idealnie pasowali, poza tym już od dawna chciałam coś napisać o Wankozaurze, więc postanowiłam zrobić to teraz. A skoro obiecałam sobie, że wraz z 2017 rokiem kończę pisanie o skokach, to nie mogło być lepszego momentu. ;)
Mam nadzieję, że miło spędzacie święta, objadacie się i humory wam dopisują. Nie pojawię się tu już w tym roku z niczym nowym (ale w zakładce ze spisem możecie podpatrzeć planowane jednoparty! :D), więc chciałam wam życzyć wszystkiego co najlepsze, dużo zdrówia i szczęścia w nowym roku oraz tym z was, którzy blogują, dużo weny i chęci do pisania! :*
Do napisania!