niedziela, 25 grudnia 2016

Listy do A


Andreasy


*

29 września 2016, Domnitz


Drogi Andreasie!

Na wstępie mojego listu chciałem wyrazić moje zdziwienie tym, iż przystałeś na taką formę komunikacji. Wiem, że inni mają dość moich dziwnych i szalonych pomysłów, ale ja naprawdę uważam, że takie znalezione po latach listy mają ogromną wartość. Zdaję sobie sprawę z tego, że mamy XXI wiek, jest Facebook, można wysyłać sobie SMS-y albo pisać e-maile, lecz myślę, że fajnie będzie przez jakiś czas popisać listy.
Co prawda widujemy się na treningach, wielkimi krokami zbliża się Puchar Świata, lecz oboje wiemy jak to bywa – nie zawsze jest czas na prywatną rozmowę, bo a to trzeba się skupić na konkursie, a to wpadnie Freitag, żeby mu pomóc z regulacją brwi, a to znowu Severin biega za wkładkami. No nie ma możliwości, żeby odbyć męską pogawędkę o problemach.
A ja naprawdę mam wielki problem! Czuję się taki samotny! Ileż można przytulać się do Ciebie, mamy czy pluszowej żyrafy? Ty na szczęście nie masz takich kłopotów, czego Ci naprawdę zazdroszczę. Poradź mi: co mam zrobić?

Twój Wankozaur

*

8 października 2016, Weissbach

Kochany Andreasie!

Na samym początku chciałbym Ci oznajmić, że nie mogłem nie zgodzić się na twoją propozycję. W końcu jestem twoim najlepszym przyjacielem, więc ktoś musi wspierać Cię w tych twoich pomysłach, nieważne jak bardzo szalone są.
Długo zastanawiałem się nad tym, co Ci doradzić. Toż to naprawdę dziwne, że nie masz u swego boku żadnej kobiety! Ale w życiu sportowca często ciężko spotkać tę odpowiednią niewiastę, przez brak czasu chociażby. Może powinieneś ten przedsezonowy czas wykorzystać na jakieś towarzyskie wyjścia? Myślę, że dzięki temu poznałbyś kogoś ciekawego.
A jeśli to się nie sprawdzi – może zaglądnij na jakieś serwisy randkowe? No wiesz, te wszystkie tindery i inne bajery mogą być przydatne!

Twój Welli

*

19 października 2016, Domnitz

Mój miły Andreasie!

Przepraszam, że nie odpisywałem Ci tak długo, ale musiałem sobie dokładnie przemyśleć to, co mi napisałeś. Trochę się opierałem, jednak poszedłem za twoją radą i zainstalowałem tego całego tindera.
Przyznam Ci się, że miałem z nim trochę problemów. Nie wiedziałem, co o sobie napisać ani jakie zdjęcie najlepiej wybrać, żeby zachęcić jakieś miłe panie do dania serduszka. Później nie do końca miałem pomysł na rozpoczęcie rozmowy. Łatwiej było, kiedy to one pierwsze się odzywały, lecz ja sam trochę się wstydziłem.
W końcu się rozkręciłem i wiesz, powiem Ci, że poczułem jak taki alvaro troszkę. I niefajnie mi z tym było, więc skupiłem się na jednej, gadaliśmy przez kilka dni i zastanawiam się, czy się z nią umówić.
Matko, Welli, w co ja się wpakowałem?

Twój Wankozaur

*

27 października 2016, Weissbach

Szanowny Andreasie!

Cieszy mnie niezmiernie, że skorzystałeś z mojej rady i odniosła ona takie efekty. I nie powinieneś się nawet zastanawiać, masz się umówić z tą panną! A skoro już Ci się tak poszczęściło, to czas na kilka porad.
Skoro to wasze pierwsze spotkanie to najlepiej będzie, jeśli pójdziecie na jakiś spacer albo do kina, no wiesz, nie ma co od razu wyskakiwać z jakąś szykowną kolacją. Uwierz mi, wiem co piszę! Jestem w końcu mistrzem w randkowaniu czy nie? (Nie pytaj o to Freitaga, bo wiadomo, że karzeł się zaśmieje i powie, że to on jest mistrzem, ale tak naprawdę jest frajerem i nie można mu ufać).
Kolejną kwestią jest oczywiście ubiór. Nie może być zbyt sztywno, ale też nie za luzacko. Włosy za to zostaw naturalne, nie zaczesuj ich dziwnie ani nie żeluj, bo będziesz wyglądać jak jakieś chujwieco, a tego chyba nie chcesz, prawda?
No i najlepiej nie zadawaj zbyt osobistych pytań już na pierwszym spotkaniu. Oczywiście interesuj się nią, ale nie proś od razu o listę jej poprzednich związków. Sam też się za bardzo nie otwieraj (wiemy, że nie będzie to łatwe, skoro jesteś taki wylewny, ale spróbuj, dobra?)

Twój Welli


PS. Pamiętaj, że jeśli coś pójdzie nie tak, to nie możesz się poddawać.
PS2. I jakby co to ja i reszta chłopaków Cię kochamy takim, jakim jesteś.
PS3. Ożesz w dupę, nie chciałem, żeby to tak ckliwie zabrzmiało.

*

10 listopada 2016, Domnitz

Panie Wellingerze!

Dziękuję za twój ostatni list, był on dla mnie niezwykle ważny. Zastosowałem się co do wszystkich wskazówek, ale na niewiele one się zdały.
Spotkaliśmy się z Ritą w parku, gdzie spacerowaliśmy przez jakąś godzinę, a później poszliśmy do kawiarni na gorącą czekoladę. Gadało nam się świetnie, dopóki nie okazało się, że używa tindera w wiadomo jakim celu. No wiesz. Szybkie przygody, a potem koniec. Niby nie powinno mi to przeszkadzać, dopiero co się poznaliśmy i nie mam prawa jej oceniać, ale ja nie tego szukam. Możliwe, że trochę się skrzywiłem na jej słowa, ona to zauważyła i po tym wyznaniu nie rozmawiało nam się już tak dobrze. Nie chciała nawet, żebym jej odprowadzał. Następnego dnia sprawdziłem tindera i wiesz co? Usunęła mnie! Było mi naprawdę przykro, więc odinstalowałem tę szatańską aplikację.
Już sam nie wiem, co robić dalej. Może lepiej będzie, jeśli sobie odpuszczę i skupię się w pełni tylko na skokach? W czasie sezonu już nie będę odczuwał takiej samotności, będę z wami jeszcze częściej i jakoś to będzie.

Twój Wankozaur

PS. Też Cię kocham, dziwaku.


*

17 listopada 2016, Weissbach

Najmilszy Andreasie!

Na wstępie chciałem zaznaczyć, iż jest mi przykro, że nie będzie Cię z nami na inauguracji sezonu w Finlandii. Mam nadzieję, że Werner szybko się przekona w jakim jest błędzie, nie zabierając Cię na konkursy do Kuusamo. Jak ja mam sam wytrzymać z tymi debilami? No dobra, z Severinem można jeszcze pogadać, bo on jest porządny, mimo tej dziwnej fascynacji wkładkami. Ale Karzeł? Albo Eisenbiśliniak? Już nie wspominając o Gejgerze, z tym to już kompletnie nie ma o czym gadać, pozostaje jedynie się zdrzemnąć.
A co do spraw sercowych: nie poddawaj się tak łatwo! Sezon sezonem, ale może pójdziesz na jakąś imprezkę i poznasz kogoś, kto będzie chciał czegoś więcej, a nie jak ta Wanda, Helga czy jak jej tam było.
Pewnie zabrzmię teraz jak jakiś romantyk (a z naszej dwójki to raczej Ty nim jesteś), ale może nie powinieneś szukać nikogo na siłę? No wiesz, miłość przyjdzie z czasem, blablabla, nawet się jej nie spodziewasz, srututu, i te inne szekspirowskie dyrdymały. Głowa do góry, idź przytul Pana Żyrafę i myśl pozytywnie!

Twój Welli

*

29 listopada 2016, Domnitz

Najdroższy Andreasie!

Zanim przejdę do głównej części mojego listu, chciałem Ci powiedzieć, że nie jestem zły na Wernera, więc nie wiem, po jaką cholerę, wspominałeś o tym chłopakom. Jeszcze któryś by mu się wypaplał i co wtedy? Byłoby mu przykro! Ja byłem wściekły na samego siebie, nie na niego.
A teraz najważniejsze: zakochałem się. Pewnie uznasz mnie za wariata, ale tak jest! Od tygodnia nie mogę przestać o niej myśleć. Poznaliśmy się dosyć nietypowo, bo na zakupach w markecie. Nie mogła dosięgnąć Nutelli, więc przyszedłem jej na ratunek, jak prawdziwy bohater! Super Wankozaur! BatWank! Kapitan Deutschland!
Omal nie upuściłem słoika, kiedy jej go podawałem. Matko, ma takie piękne oczy! I piękne włosy! I piękny nos! I cała jest piękna! WELLI, JAK JA SIĘ ZAKOCHAŁEM, TO TY NIE MASZ POJĘCIA! Wiem, że póki co opisałem ją tylko z wyglądu, ale czytaj dalej, bo to nie koniec!
Nie mogłem tak po prostu odejść, więc wypaliłem, czy często tu przychodzi. Wiem, to jeden z najgorszych tekstów na podryw, ale ona się zaśmiała i powiedziała, że nie, bo przyjechała do Domnitz kilka dni temu. Okazało się, że ma na imię Erika i ostatnie lata spędziła w Nowym Jorku.
Wiesz, to było naprawdę dziwne. Wyszedłem tylko po płatki, a skończyło się na tym, że zaoferowałem jej, żeby zadzwoniła, jeśli będzie potrzebowała ściągnąć słoik z półki lub będzie miała ochotę wyjść do kina.
Najgorsze jest to, że nie mogę przestać o niej myśleć, a ona nie dzwoni. Pewnie stwierdziła, że jestem dziwakiem. I co ja mam teraz zrobić? Czatować na nią pod sklepem? Tak, jestem durniem, że dałem Erice swój numer telefonu, a nie zapytałem o jej.
Skoro już robisz za specjalistę w sprawach miłości, to doradź mi: mam jej szukać? Czy może czekać aż zadzwoni? HILFE!

Twój Wankozaur

*

 5 grudnia 2016, Weissbach

Szanowny Panie Andreasie Wanku!

Zacznę od tego, że nikt nie zna się na miłości tak, jak ja. Żaden Ricz-dzicz-dziewczyno kwicz, Markus Eialezciebieniunia ani tym bardziej Marina Kraus, by Ci tak nie pomogli w sprawach sercowych, jak ja. Jestem po prostu najlepszy! Powinni o tym na opakowaniu Milki napisać: Andreas Wellinger – świetny skoczek i jeszcze lepsza swatka. O, tak właśnie!
Mój drogi przyjacielu, myślę, że powinieneś trochę wyluzować. Jeśli przeniosła się do Domnitz na stałe, to prędzej czy później na siebie wpadniecie albo ona sama się odezwie, skoro ma twój numer. Gorzej, jeśli przyjechała tyko w odwiedziny do rodziny (ahh, poeta też ze mnie wyborny!) i niedługo wróci do USA. Nie chcę Cię dołować, ale musisz być gotowy na wszystko.
Myślę, że najlepiej będzie, jeżeli poczekasz na to, co przyniesie los. Wiesz, babcia mi powtarzała: jak dwie osoby są sobie przeznaczone, to prędzej czy później wylądują razem na parkiecie. Chociaż nie, tam chyba było, że i tak się spotkają. No ale do tanga trzeba dwojga, czyż nie?
Nic się nie martw, mam dobre przeczucia, co do tej Eriki. Teraz skup się na najbliższych konkursach w Lillehammer, w końcu Werner poszedł do rozum do głowy i postanowił Cię zabrać z nami! Ja to zawsze wiedziałem, że to dobry trener jest, tylko jak sobie popije czasem, to mu różne pomysły do głowy przychodzą…

Twój Welli

*

25 grudnia 2016, Domnitz

Mój Drogi Przyjacielu Andreasie Super Wellingerze

Sam nie wiem od czego zacząć. Nasze listy ostatnio ustały, ale wynikało to z częstszych treningów oraz tego, że byłem w kadrze na konkursy w Norwegii i Szwajcarii, więc dobrze wiesz, jaki byłem przybity moimi słabymi skokami oraz brakiem odzewu ze strony tej piękności z supermarketu.
Piszę ten list na szybko, bo mamy bożonarodzeniowy wieczór, który spędzam w tym roku z rodzicami, przyjaciółką mojej mamy z czasów szkolnych oraz jej córką, Eriką. Tak, z tą Eriką, która zakręciła mi w głowie, nie odzywała się do mnie (okazało się, że źle zapisałem numer i myślała, że sobie z niej zażartowałem) i właśnie siedzi w salonie, oglądając moje zdjęcia z dzieciństwa.
Miałeś rację, że powinienem czekać. Nie wiem, czy między nami będzie coś więcej, w końcu spotkaliśmy się drugi raz w życiu, ale jak sam to dobrze ująłeś: mam dobre przeczucia. Obiecała, że będzie trzymać za mnie kciuki przez cały sezon, a ja jej powiedziałem, że powinna kiedyś przyjechać na jakiś konkurs. Ah, no i wymieniliśmy się numerami, tym razem już prawidłowymi.  
Chciałbym jeszcze tyle napisać, ale słyszę, że mnie wołają, a Erika zalewa się ze śmiechu, więc resztę zostawię do opisania innym razem. Wiem, że dostaniesz ten list dopiero po świętach, ale mam nadzieję, że były dla Ciebie udane. Dzięki za wszystko, brachu, dobry z ciebie kumpel.

Twój Wankozaur

PS. POCAŁOWALIŚMY SIĘ POD JEMIOŁĄ! WESOŁYCH ŚWIĄT DLA MNIE!
PS2. Cholera, kocham ją. Oby ta miłość mnie uskrzydliła!
PS3. I Ciebie też kocham! 

*

Cześć kochani!
Wiem, że w nieco podobnej formie był zeszłoroczny jednopart z Norwegami w roli głównej, ale mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza. I tak, znowu skoki, ale ci dwaj panowie mi tak idealnie pasowali, poza tym już od dawna chciałam coś napisać o Wankozaurze, więc postanowiłam zrobić to teraz. A skoro obiecałam sobie, że wraz z 2017 rokiem kończę pisanie o skokach, to nie mogło być lepszego momentu. ;)
Mam nadzieję, że miło spędzacie święta, objadacie się i humory wam dopisują. Nie pojawię się tu już w tym roku z niczym nowym (ale w zakładce ze spisem możecie podpatrzeć planowane jednoparty! :D), więc chciałam wam życzyć wszystkiego co najlepsze, dużo zdrówia i szczęścia w nowym roku oraz tym z was, którzy blogują, dużo weny i chęci do pisania! :*
Do napisania!