piątek, 25 grudnia 2015

Hey Ho



~ * ~ 

Za górami, za lasami, żyło sobie kilku skakajców z Norwegii, którzy chcieli zrobić świąteczny prezent koledze z kadry i chcieli omówić jego szczegóły na messengerze.

~ * ~

Tom Hilde
Witam was wszystkich!

Kenneth Gangnes
Co tu się odpitala?

Rune Velta nadał nazwę konwersacji: gałąź Fannemela

Daniel-Andre Tande
Jak śmiecie przerywać mi układanie włosów?

Rune Velta zmienił kolor czatu

Tom Hilde
Rune, my tu mamy ważne sprawy do omówienia.

Andreas Stjernen
Gałąź Fannemela jest tą ważną sprawą?

Tom Hilde
TAK!

Kenneth Gangnes
To się robi coraz ciekawsze.

Rune Velta ustawił pseudonim użytkownika Tom Hilde jako Tum
Rune Velta ustawił pseudonim użytkownika Daniel-Andre Tande jako Barbie
Rune Velta ustawił pseudonim użytkownika Andreas Stjernen jako Andrzejas
Rune Velta ustawił pseudonim użytkownika Johann Andre Forfang jako Forfi
Rune Velta ustawił pseudonim użytkownika Kenneth Gangnes jako Kenny
Rune Velta ustawił swój pseudonim jako Dancing Queen

Barbie
Matko, ja nie jestem Barbie.

Tum
Jesteś.

Kenny
Jesteś.

Dancing Queen
Jesteś.

Andrzejas
Jesteś.

Forfi
Jesteś.

Barbie
Foch z przytupem, melodyjką, zarzuceniem grzywy i machnięciem bioderkiem.

Tum
Super. Czy możemy przejść do ważnych spraw?

Andrzejas
Słuchamy cię, Tumie.

Tum
Sprawa jest prosta: Fannis jest mały, a choinki duże, więc musimy pomóc mu ją w tym roku ubrać. Nie przyjmuję sprzeciwów.

Barbie
Sprzeciw.

Tum
Rany boskie, napisałem chyba wyraźnie: żadnych sprzeciwów.

Barbie
Dlaczego on sam nie może ubrać swojej choinki? Jakoś dotąd to robił.

Andrzejas
Bo jest mały. 

Tum
Widocznie nie widziałeś jego choinek sprzed lat. Były jeszcze mniejsze od niego. 

Dancing Queen
Przynajmniej raz do roku może się poczuć wielki.

Forfi
Też nie widziałem, ale sobie to wyobrażam i bardzo głośno się teraz śmieję.

Dancing Queen
Od tego masz emoji, jest taka jedna z chińczykiem i lejącymi się łzami.

Forfi
Chińczykiem?

Dancing Queen
No tak, bo ma żółtą twarz.

Barbie
Nie Fannis jedyny na świecie jest mały, dlaczego akurat on?

Tum
Bo to nasz kumpel? Matko bosko, może nie połamiesz sobie paznokci.

Andrzejas
Jakby co to ci opłacę wizytę i zrobisz sobie manicure.

Barbie zmienił kolor czatu

Forfi
Czemu niebieski?

Barbie
Niebo jest niebieskie.

Dancing Queen
I co w związku z tym?

Barbie
Fanki mówią, że mam niebo a nie kości policzkowe.

Barbie zmienił swój pseudonim na Modeleczka

Modeleczka
Od razu lepiej.

Dancing Queen zmienił pseudonim użytkownika Kenny na Cynamonowa Bułka

Andrzejas
WTF

Cynamonowa Bułka
Ja pierdolę, debile.

Dancing Queen
No co znowu? Na tumblrze tak o tobie piszą!

Cynamonowa Bułka
Co ty robisz na tumblrze?

Dancing Queen

Forfi
A o mnie co piszą?

Dancing Queen
Nie wiem, nie wchodzę w twój tag.

Tum
CZY MOŻEMY POROZMAWIAĆ W KOŃCU O CHOINCE DLA FANNISA?

Andrzejas
Tak.

Modeleczka
Nie.

Cynamonowa Bułka
Ja chętnie pomogę.

Dancing Queen
Widzisz? Dlatego nazywają cię bułcią.

Cynamonowa Bułka
:3

Modeleczka
Niech już wam będzie. Skąd weźmiemy choinkę?

Forfi
Z lasu.

Tum
Myślę, że wystarczy pójść do sklepu.

Andrzejas
To może ja i Bułka pójdziemy po choinkę, a Tum, Modeleczka i Forfi po ozdoby?

Forfi
Mi pasuje.

Modeleczka
Niech tak będzie.

Dancing Queen
A co ze mną?

Tum
Zajmij się Fannemelem, żeby o niczym się nie dowiedział.

Andrzejas
To bardzo odpowiedzialne zadanie.

Forfi
Super Tancerz poradzi sobie ze wszystkim.

Dancing Queen zmienił swój pseudonim na Super Tancerz.

Cynamonowa Bułka
Widzisz? Jesteś superbohaterem.

Super Tancerz
Dzięki chłopaki, dobrzy z was kumple.

Forfi
A coś ty myślał? Jesteśmy najlepsi. Heia Norge!

Tum
HEIA NORGE!

Cynamonowa Bułka
HEIA NORGE!

Super Tancerz
HEIA NORGE!

Andrzejas
HEIA NORGE!

Modeleczka
Tsa, tsa. Heia Norge. Juhu. Możemy już iść?

Anders Fannemel zmienił swój pseudonim na Fannis.

Fannis
Cześć chłopaki.

Andrzejas

Fannis
Ubrałem przedwczoraj choinkę z Bardalem, ale dzięki za troskę.

Cynamonowa Bułka
KTO GO DODAŁ DO TEJ GRUPY?

Tum
No ja… Ale to z przyzwyczajenia!

Modeleczka opuścił grupę.

Fannis
Shit happens.

~ * ~

Witam was w dzień Bożego Narodzenia takim oto świątecznym jednopartem. Czy to święta, czy też nie - Norki zachowują się typowo jak to na nich przystało. :D
Mam nadzieję, że miło spędzacie te święta, objadacie się i odpoczywacie. Życzę wam wszystkiego dobrego, dużo zdrowia, szczęścia i miłości w nowym roku :)
Trzymajcie się ciepło i do napisania!

piątek, 23 października 2015

A Little Bit Longer


Ja


On

*


Waiting on a cure
But none of them are sure
A little bit longer and I'll be fine

*

Mam w swoim życiu kilka niedokończonych spraw, których prawdopodobnie już nigdy nie będzie mi dane zamknąć w taki sposób, jaki bym tego chciała. Nie cofnę czasu, nie naprawię swoich błędów. I relacja między mną a Nim jest jedną z takich spraw.
Byliśmy przyjaciółmi, choć… Myślę, że byliśmy czymś więcej (a może to tylko moje urojenie?), kimś w rodzaju bratnich dusz. Problem w tym, że gdy myślę o tym z perspektywy czasu to odnoszę wrażenie, że tylko ja to tak postrzegałam, bo za bardzo się zaangażowałam. I to może być powodem dla którego nie potrafię zapomnieć, przestać myśleć o tym „co by było gdyby…” i nie wspominać jak było przedtem.
29 marca 2012 roku. Ta data już mi się wryła na pamięć do głowy. Głupia sprzeczka, którą ja zaczęłam. Napisałam o kilka słów za dużo, czego teraz żałuję.
Jeśli tak ma wyglądać każda nasza rozmowa to lepiej żebyśmy nie rozmawiali”.
Najbardziej zabolała mnie jego obojętność. Jak gdyby było mu wszystko jedno, czy jeszcze kiedykolwiek faktycznie się do niego odezwę. Może problem leżał w tym, że oboje byliśmy nie dojść dojrzali? Przyznałam się przed sobą do błędu i tego, że zawiniłam. Nie sądziłam, że ta sprzeczka będzie naszą ostatnią konwersacją. Każde uniosło się swoją dumą, zajęło swoimi sprawami i drogi się rozeszły.
W takich chwilach chciałabym być osobą mniej sentymentalną. Taką, która nie rozpamiętuje wszystkiego, nie analizuje każdego szczegółu, nie zastanawia się nad tym, co zrobiła źle i jak można było to rozegrać inaczej. Straciłam kogoś, kto nie jeden raz okazał się być lepszym wsparciem niż przyjaciółki, z którymi spotykałam się na co dzień.
W czerwcu 2014 roku miałam okazję być na swoim pierwszym koncercie 30 Seconds To Mars. Zespołu, który oboje uwielbialiśmy (ha, mieliśmy nawet takie same koszulki z Jaredem). I to był jeden z tych dni, kiedy brakowało mi Go najbardziej. Kiedy przez te parę godzin czekałam na otwarcie bram, myślałam sobie o tym, że gdybyśmy się nie pokłócili to bylibyśmy w Rybniku razem. Cieszylibyśmy się muzyką ukochanego bandu, zdzierając gardło na każdej piosence i bawiąc się razem z tłumem.
Tak wiele rzeczy kojarzy mi się z Nim, że czasami sama nie mogę w to uwierzyć. Choćby kolejny zespół, który lubiliśmy, choć ktoś by teraz mógł pomyśleć, że to obciach – Jonas Brothers. Cholera, nawet teraz, gdy słucham „A little bit longer” to się wzruszam, może nawet bardziej niż te parę lat temu, gdy byłam ich fanką i podkochiwałam się w Joe.
Godzinami gadaliśmy na Skype, śmiejąc się przy tym z czegoś, co teraz mogłoby się wydawać głupie, ale zupełnie nie mam z tym problemu. Bo to jedne z moich ulubionych wspomnień związanych z Nim – kiedy rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, nie przejmując się problemami, które mieliśmy. Pamiętam jak sprawił sobie lustrzankę, którą potem machał mi do kamerki i cieszył się jak dziecko. Bo robienie zdjęć było kolejnym zainteresowaniem, które wspólnie dzieliliśmy, obok tańca i pisania.
Kiedy to wszystko piszę to sama zadaję sobie pytanie, czy to możliwe, że spotkałam w swoim życiu osobę, z którą miałam tak dobry kontakt, z którą dzieliłam tyle pasji i z którą urwał mi się kontakt przez pierdołę. Chciałabym się dowiedzieć, co u niego słychać. Co zdawał na maturze? Co studiuje? Gdzie teraz mieszka? Czy też jara się tym, że Jared będzie grać Jokera? Czy podobają mu się nowe kawałki Nicka Jonasa?
Ale przede wszystkim: czy jest szczęśliwy?
Bo mam nadzieję, że jest. Mam nadzieję, że ma wokół siebie ludzi, którzy na niego zasługują, że jest zdrowy i osiągnie sukces, bo zawsze był inteligentnym i ambitnym chłopakiem.
Liczę, że pewnego dnia znajdzie kogoś, kto będzie go kochał. Dostrzeże w nim to, co widziałam ja: świetnego człowieka z poczuciem humoru, który ma wielkie serce i którego lubiłam nazywać pierdzioszkiem. Kogoś, kto zrozumie jego sympatię do Seleny Gomez (ciekawe, czy mu to zostało…) i będzie z nim śpiewać „Like a love song”. Chciałabym by spotkał kogoś, kto rozbawi go do tego stopnia, że jego śmiech będzie przypominać dźwięki wydawane przez fokę.
I choć ciężko mi się było do tego przyznać, to chyba zawsze wiedziałam, że gdzieś tam na dnie czułam coś więcej. Wiedziałam jednocześnie, że on tego nie odwzajemnia, lecz nigdy nie miałam z tym problemu i nadal nie mam. Żałuję jedynie, że nie mogłam się pożegnać z nim tak, jak należy.
 A najlepiej nie żegnać się z nim w ogóle. 

*


No I'm not saying I'm sorry
One day maybe we'll meet again

*

Tego nie mogę nazwać jednopartem. To bardziej zbiór wspomnień. Nie wszystkich co prawda, ale tych, którymi się chciałam podzielić. Z pozostałymi nadal będę walczyć w swojej głowie. To "coś" jest najbardziej osobistym tworem, jaki ode mnie wyszedł i napisanie tego wymagało ode mnie naprawdę wiele. W swoim życiu straciłam kontakt z różnymi osobami, ale z Nim było inaczej. Z jednej strony chciałabym go jeszcze kiedyś spotkać i pogadać, a z drugiej boję się tego, czy nie czułabym się jeszcze gorzej. 
Wiem, że to nie jest najlepsza rzecz jaką w życiu napisałam i nie starałam się, żeby nią była. Potrzebowałam gdzieś wylać wszystko to, co we mnie siedziało, a i tak mam wrażenie, że jeszcze trochę zostało. Równie dobrze mogłabym nie klikać publikuj, gdzieś to zapisać, wydrukować i spalić albo zwyczajnie usunąć, ale tego nie robię. Dlaczego? Z prostej przyczyny (nie wiem, czy ktoś to jeszcze czyta...).

Jeśli wam na kimś zależy to walczcie do końca. Ja tego nie zrobiłam. Mogłam jeszcze uratować swoją przyjaźń z Nim i teraz sobie tylko gdybam. Nie dopuśćcie do tego, by ważne dla was osoby stały się wspomnieniem. Nie. Sprawcie, by ważne osoby wspominały te wspólne momenty razem z wami.

Dziękuję za uwagę.

poniedziałek, 23 lutego 2015

I Won't Let You Go


Richard


Lena


Severin


~ * ~ 


~ * ~ 

Mijał dzień za dniem, a on nie dzwonił, nie pisał, nie pojawiał się. Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu. Od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie, oddalał się i to mnie bolało. Potrzebowałam światła w moim życiu i to on nim był. 
Obiecałam sobie kiedyś, że nie będę się do nikogo przywiązywać, skoro prędzej czy później i tak każdy odchodzi. Tym bardziej jeśli tym kimś są faceci, którzy szybko się nudzą i często traktują kobiety jak swoje zdobycze. Trofea, którymi można się pochwalić przed kumplami i je kolekcjonować, nie przywiązując zbytniej wagi do uczuć, nie mówiąc już o planowaniu wspólnej przyszłości.
A potem pojawił się on i wszystko szlag trafił. Mój misterny plan spalił na panewce. Mur, którym się otoczyłam, był przez niego konsekwentnie rozbierany, cegła po cegle, aż nic z niego nie zostało. Stałam obnażona przed nim, z sercem na wyciągnięcie ręki. 
Siedzenie na podłodze w ciemnej sypialni, gdzie jedynym źródłem światła jest paląca się na stoliku nocnym świeczka, z butelką wina nie było przyjemne, kiedy nie ma go obok. Wypełniająca mnie pustka staje się nie do zniesienia, a tylko obecność Richarda może to zmienić.
Wtem usłyszałam jak ktoś się zbliża i stawia kolejne kroki na podłodze, zbliżając się do pokoju. Wiem, że to on i nie pomyliłam się. Wszedł do środka, rzucił swoją sportową torbę w kąt i zbliżył się do mnie. Po chwili wyrwał mi butelkę z ręki, odstawił ją na parapet i wrócił do mnie.
- Wstań - powiedział i wyciągnął do mnie dłoń, a ja ją chwyciłam i się podniosłam. Ścisnęłam go mocniej, chcąc poczuć, że naprawdę tu był i nie śniłam. - Lena, muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego? - zapytałam trochę zaniepokojona. Jego oczy były przepełnione smutkiem, co naprawdę mnie zmartwiło. - Richie?
- Nie możemy się więcej spotykać.
Poczułam jak w jednej chwili serce, które do niego wyciągnęłam, zostało przez Freitaga brutalnie rzucone o ziemię i zdeptane. Był śmiertelnie poważny, co tylko spotęgowało moją złość, smutek i rozczarowanie. Nic z tego nie rozumiałam. Westchnął ciężko i patrzył na mnie wyczekująco. Odsunęłam się i posłałam mu rozżalone spojrzenie.
- W takim razie wyjdź.
Nic nie odpowiedział, zabrał swoją torbę i nie minęło pięć minut, a już go nie było. I chciałam, żeby mnie też nie było. Chciałam zapaść się pod ziemię. Oh, Richie, dlaczego mi to zrobiłeś?

~ * ~ 

Mijał dzień za dniem, a Ty nie dzwoniłeś, nie pisałeś, nie pojawiałeś się. Tym razem jednak wiedziałam, że nie miałam na co liczyć. Nie staniesz w drzwiach z siatką zakupów, nie pójdziesz do kuchni i nie zrobisz nam kolacji. Nie obejrzymy razem filmu, nie będziemy się śmiać i nie pójdziemy razem spać. Nie będziesz mnie trzymać za rękę, przytulać ani całować. Postanowił mnie zostawić, a ja nie wiem, co go do tego skłoniło. Starałam się funkcjonować normalnie. Chodziłam do pracy, spotykałam się z przyjaciółkami, oglądałam telewizję, czytałam, słuchałam muzyki. Wszystko wydawało się być takie jak wcześniej. Ale nie było.
Siedziałam na kanapie i nagle usłyszałam dzwonek. Spojrzałam na drzwi z nadzieją, że to Richarda tam zastanę, lecz stał tam jego kolega z kadry, Severin. Nie ukrywałam, że byłam zaskoczona jego wizytą, mimo tego, że byliśmy ze sobą blisko. 
- Musisz przyjść na dzisiejszą imprezę do mnie - powiedział prosto z mostu z tą swoją miną pod tytułem "Ze mną nie wygrasz, to już postanowione, pa". - Tak dłużej być nie może. 
- Sev, proszę cię - rzekłam błagalnym tonem. Wzruszyłam ramionami i popatrzyłam na niego. - Nie wiem, czy to jest dobry pomysł...
- To jest świetny pomysł! - krzyknął Severin i uśmiechnął się szeroko, co mnie nieco przeraziło. - Punkt 21. Oberwiesz, jeśli się nie pojawisz.


~ * ~ 

Można powiedzieć, że "groźba" Seva podziałała na tyle, że pojawiłam się na tej zakichanej co rocznej imprezie, którą niemieccy skoczkowie wyprawiali tuż przed sezonem, żeby sobie jeszcze zabalować zanim będzie trzeba wrócić do skakania. Byłam kłębkiem nerwów, bo tak dawno go nie widziałam. Zastanawiałam się jak zareaguje na mój widok? Ucieszy się, a może każe mi spadać i nigdy więcej nie pojawiać się w jego oraz jego kolegów otoczeniu? Tyle pytań, a odpowiedzi nie było. Czułam jak z każdą minutą moje zdenerwowanie narastało, ale musiałam być opanowana. Poza tym - potrzebowałam się w końcu rozerwać i to był odpowiedni moment.
Przemieszczałam się po domu Freunda, co chwilę spotykając kogoś znajomego. A to Wank z Wellingerem przybiegli mnie wyprzytulać (ten pierwszy zwłaszcza), a to gospodarz przyleciał się przywitać i dodać mi otuchy. Tylko Freitaga nie mogłam zlokalizować, lecz kiedy już mi się to udało, od razu tego pożałowałam. 
Siedział sobie na kanapie i gawędził z jakąś brunetką, pozwalając jej trzymać rękę na swoim kolanie. Uśmiechał się szeroko i miałam wrażenie, że z każdym wypowiedzianym słowem przysuwali się do siebie coraz bardziej. Stałam jak słup soli, wpatrując się w niego bajerującego jakąś laskę z nadzieją, że to tylko mój koszmar i zaraz się z niego obudzę. 
- No i jak tam? - Severin wcisnął mi do ręki szklaneczkę wypełnioną kolorowym płynem, którą od razu opróżniłam. - Lena?
- Sev, chyba lepiej będzie, jeśli pójdę do domu - oznajmiłam z trudem, cały czas wpatrując się w tamtą flirtującą ze sobą dwójkę. - On świetnie się bawi beze mnie.
Blondyn zmarszczył brwi i zwrócił swój wzrok we wskazanym przeze mnie kierunku. Był zaskoczony i nie bardzo wiedział, co powiedzieć. Oh, Przyjacielu, wiem, że chciałeś dobrze, bawiąc się w swatkę. Szkoda tylko, że Richard wybrał sobie kogoś innego. 
- To Klara - wycedził przez zęby. Widać po nim, że widok ich razem zabolał go tak samo jak mnie. - Byliśmy kiedyś ze sobą.
Grymas na twarzy Severina mówił więcej niż jakiekolwiek słowa. Widok byłej ukochanej z przyjacielem nie należał do naprzyjemniejszych i doskonale go rozumiałam. Zawahałam się przez moment, po czym pociągnęłam Freunda w stronę tańczących osób. Koniec tego smutku. Niech sobie Richard i Klara nie myślą, że cały świat kręcił się wokół nich. 

~ * ~ 


~ * ~ 

Od imprezy minęło trochę czasu, ale jak się później okazało - Richie kręcił się koło Klary już od dawna, ale ta ciągle go spławiała, więc ten przychodził do mnie w ramach pocieszenia. Nie mogłam w to uwierzyć, że Freitag był zdolny do czegoś takiego, a jednak. 
Sezon trwał w najlepsze, przygotowania do kolejnych zawodów i zbliżających się Mistrzostw Świata były na pierwszym planie, lecz to nie przeszkadzało Severinowi w coraz częstszych wizytach. Dzięki temu oboje mogliśmy jakoś odreagować fakt, że nasi ex byli obecnie jak papużki nierozłączki. 
Nie potrafiłam jednak do końca pozbyć się zadry, która pozostała po Richardzie i źle czułam się z tym, że nie umiałam do końca zaufać Severinowi. Widziałam, że zależy mu na mnie, stara się i bardzo się do siebie zbliżyliśmy, ale bałam się otworzyć przed kolejnym mężczyzną. Spisywanie każdego faceta na straty przez złe doświadczenia było głupotą, jednak to był swego rodzaju mój system obronny przed bólem. Miałam nauczkę, z której trzeba było wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Na przełomie stycznia i lutego odbywały się konkursy w Niemczech, więc nie mogłam przepuścić tej okazji i nie wybrać się na żaden konkurs, dlatego zapakowałam się do samochodu i pojechałam do Willingen, żeby wspierać Severina i resztę. No, Freitaga nie musiałam, bo na pewno jego ukochana go wystarczająco zmotywowała na cały sezon.
Stojąc pod skocznią i ściskając kciuki za chłopaków udzielił mi się lekki stresik, czego chciałam uniknąć. Severin oddał piękny skok w 1 serii i pewnie zmierzał po zwycięstwo, co cieszyło zebranych wokół kibiców, a także i mnie. Wszystkie nerwy uleciały ze mnie w chwili, gdy Freund oddał swój drugi skok na odległość 146 metrów i tym samym zainkasował kolejną wygraną w Pucharze Świata. 
Czekałam cierpliwie aż wszystkie te po konkursowe ceregiele się skończą i kręciłam się w pobliżu obiektu. Z minuty na minutę było coraz zimniej, więc spacerowałam w oczekiwaniu na przyjście Seva, któremu się chyba jednak aż tak do mnie nie śpieszyło, mimo jego zapewnienia w SMS-ie, którego zdążył mi wysłać na chwilę przed konferencją. 
- Czemu nie poszłaś do samochodu? - usłyszałam za sobą. Uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn patrzył jak staram się rozgrzać, truchtając wkoło. - Jeszcze się przeziębisz.
- Oh, nie matkuj mi teraz - odparłam i wyciągnęłam do niego ręce. Ten tylko się zaśmiał, po czym przytulił mnie do siebie. - Gratuluję wygranej.
- Bez ciebie by mi się nie udało - wyznał z powagą w głosie i spojrzał mi w oczy. - Lena, wiem, że rozstanie z Richardem było dla ciebie trudne, ale proszę, zaufaj mi.
- Sev, ja ci ufam... - powiedziałam niepewnie i dotknęłam dłonią jego policzka. - Po prostu się boję, rozumiesz?
- Ze mną nie musisz się niczego bać, bo będę przy tobie, niezależnie od tego co będzie się działo. Chcę być przy tobie, kiedy będziesz płakać, śmiać się, skakać z radości lub leżeć na kanapie ze smutną miną. Chcę kupować twoje ulubione truskawkowe lody i oglądać po raz milionowy "Pamiętnik" i słuchać jak uwielbiasz Ryana Goslinga. Chcę tego wszystkiego i jeszcze więcej. Nigdy nie pozwolę ci odejść, Lena. 
Wzruszona słowami Severina nie wiedziałam, jak na nie odpowiedzieć. Przyciągnęłam go do siebie, po czym pocałowałam go czule, wkładając w ten pocałunek całe moje uczucie do niego, które bałam się w wyrazić w słowach, których nie potrafiłam znaleźć. 
- Ja też nie pozwolę ci odejść, Sev.

~ * ~ 

Miało być o Ryśku, ale Sevek się przypałętał, no i bam, bam!
Postaram się tu coś częściej wrzucać. ;)