poniedziałek, 23 lutego 2015

I Won't Let You Go


Richard


Lena


Severin


~ * ~ 


~ * ~ 

Mijał dzień za dniem, a on nie dzwonił, nie pisał, nie pojawiał się. Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu. Od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie, oddalał się i to mnie bolało. Potrzebowałam światła w moim życiu i to on nim był. 
Obiecałam sobie kiedyś, że nie będę się do nikogo przywiązywać, skoro prędzej czy później i tak każdy odchodzi. Tym bardziej jeśli tym kimś są faceci, którzy szybko się nudzą i często traktują kobiety jak swoje zdobycze. Trofea, którymi można się pochwalić przed kumplami i je kolekcjonować, nie przywiązując zbytniej wagi do uczuć, nie mówiąc już o planowaniu wspólnej przyszłości.
A potem pojawił się on i wszystko szlag trafił. Mój misterny plan spalił na panewce. Mur, którym się otoczyłam, był przez niego konsekwentnie rozbierany, cegła po cegle, aż nic z niego nie zostało. Stałam obnażona przed nim, z sercem na wyciągnięcie ręki. 
Siedzenie na podłodze w ciemnej sypialni, gdzie jedynym źródłem światła jest paląca się na stoliku nocnym świeczka, z butelką wina nie było przyjemne, kiedy nie ma go obok. Wypełniająca mnie pustka staje się nie do zniesienia, a tylko obecność Richarda może to zmienić.
Wtem usłyszałam jak ktoś się zbliża i stawia kolejne kroki na podłodze, zbliżając się do pokoju. Wiem, że to on i nie pomyliłam się. Wszedł do środka, rzucił swoją sportową torbę w kąt i zbliżył się do mnie. Po chwili wyrwał mi butelkę z ręki, odstawił ją na parapet i wrócił do mnie.
- Wstań - powiedział i wyciągnął do mnie dłoń, a ja ją chwyciłam i się podniosłam. Ścisnęłam go mocniej, chcąc poczuć, że naprawdę tu był i nie śniłam. - Lena, muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego? - zapytałam trochę zaniepokojona. Jego oczy były przepełnione smutkiem, co naprawdę mnie zmartwiło. - Richie?
- Nie możemy się więcej spotykać.
Poczułam jak w jednej chwili serce, które do niego wyciągnęłam, zostało przez Freitaga brutalnie rzucone o ziemię i zdeptane. Był śmiertelnie poważny, co tylko spotęgowało moją złość, smutek i rozczarowanie. Nic z tego nie rozumiałam. Westchnął ciężko i patrzył na mnie wyczekująco. Odsunęłam się i posłałam mu rozżalone spojrzenie.
- W takim razie wyjdź.
Nic nie odpowiedział, zabrał swoją torbę i nie minęło pięć minut, a już go nie było. I chciałam, żeby mnie też nie było. Chciałam zapaść się pod ziemię. Oh, Richie, dlaczego mi to zrobiłeś?

~ * ~ 

Mijał dzień za dniem, a Ty nie dzwoniłeś, nie pisałeś, nie pojawiałeś się. Tym razem jednak wiedziałam, że nie miałam na co liczyć. Nie staniesz w drzwiach z siatką zakupów, nie pójdziesz do kuchni i nie zrobisz nam kolacji. Nie obejrzymy razem filmu, nie będziemy się śmiać i nie pójdziemy razem spać. Nie będziesz mnie trzymać za rękę, przytulać ani całować. Postanowił mnie zostawić, a ja nie wiem, co go do tego skłoniło. Starałam się funkcjonować normalnie. Chodziłam do pracy, spotykałam się z przyjaciółkami, oglądałam telewizję, czytałam, słuchałam muzyki. Wszystko wydawało się być takie jak wcześniej. Ale nie było.
Siedziałam na kanapie i nagle usłyszałam dzwonek. Spojrzałam na drzwi z nadzieją, że to Richarda tam zastanę, lecz stał tam jego kolega z kadry, Severin. Nie ukrywałam, że byłam zaskoczona jego wizytą, mimo tego, że byliśmy ze sobą blisko. 
- Musisz przyjść na dzisiejszą imprezę do mnie - powiedział prosto z mostu z tą swoją miną pod tytułem "Ze mną nie wygrasz, to już postanowione, pa". - Tak dłużej być nie może. 
- Sev, proszę cię - rzekłam błagalnym tonem. Wzruszyłam ramionami i popatrzyłam na niego. - Nie wiem, czy to jest dobry pomysł...
- To jest świetny pomysł! - krzyknął Severin i uśmiechnął się szeroko, co mnie nieco przeraziło. - Punkt 21. Oberwiesz, jeśli się nie pojawisz.


~ * ~ 

Można powiedzieć, że "groźba" Seva podziałała na tyle, że pojawiłam się na tej zakichanej co rocznej imprezie, którą niemieccy skoczkowie wyprawiali tuż przed sezonem, żeby sobie jeszcze zabalować zanim będzie trzeba wrócić do skakania. Byłam kłębkiem nerwów, bo tak dawno go nie widziałam. Zastanawiałam się jak zareaguje na mój widok? Ucieszy się, a może każe mi spadać i nigdy więcej nie pojawiać się w jego oraz jego kolegów otoczeniu? Tyle pytań, a odpowiedzi nie było. Czułam jak z każdą minutą moje zdenerwowanie narastało, ale musiałam być opanowana. Poza tym - potrzebowałam się w końcu rozerwać i to był odpowiedni moment.
Przemieszczałam się po domu Freunda, co chwilę spotykając kogoś znajomego. A to Wank z Wellingerem przybiegli mnie wyprzytulać (ten pierwszy zwłaszcza), a to gospodarz przyleciał się przywitać i dodać mi otuchy. Tylko Freitaga nie mogłam zlokalizować, lecz kiedy już mi się to udało, od razu tego pożałowałam. 
Siedział sobie na kanapie i gawędził z jakąś brunetką, pozwalając jej trzymać rękę na swoim kolanie. Uśmiechał się szeroko i miałam wrażenie, że z każdym wypowiedzianym słowem przysuwali się do siebie coraz bardziej. Stałam jak słup soli, wpatrując się w niego bajerującego jakąś laskę z nadzieją, że to tylko mój koszmar i zaraz się z niego obudzę. 
- No i jak tam? - Severin wcisnął mi do ręki szklaneczkę wypełnioną kolorowym płynem, którą od razu opróżniłam. - Lena?
- Sev, chyba lepiej będzie, jeśli pójdę do domu - oznajmiłam z trudem, cały czas wpatrując się w tamtą flirtującą ze sobą dwójkę. - On świetnie się bawi beze mnie.
Blondyn zmarszczył brwi i zwrócił swój wzrok we wskazanym przeze mnie kierunku. Był zaskoczony i nie bardzo wiedział, co powiedzieć. Oh, Przyjacielu, wiem, że chciałeś dobrze, bawiąc się w swatkę. Szkoda tylko, że Richard wybrał sobie kogoś innego. 
- To Klara - wycedził przez zęby. Widać po nim, że widok ich razem zabolał go tak samo jak mnie. - Byliśmy kiedyś ze sobą.
Grymas na twarzy Severina mówił więcej niż jakiekolwiek słowa. Widok byłej ukochanej z przyjacielem nie należał do naprzyjemniejszych i doskonale go rozumiałam. Zawahałam się przez moment, po czym pociągnęłam Freunda w stronę tańczących osób. Koniec tego smutku. Niech sobie Richard i Klara nie myślą, że cały świat kręcił się wokół nich. 

~ * ~ 


~ * ~ 

Od imprezy minęło trochę czasu, ale jak się później okazało - Richie kręcił się koło Klary już od dawna, ale ta ciągle go spławiała, więc ten przychodził do mnie w ramach pocieszenia. Nie mogłam w to uwierzyć, że Freitag był zdolny do czegoś takiego, a jednak. 
Sezon trwał w najlepsze, przygotowania do kolejnych zawodów i zbliżających się Mistrzostw Świata były na pierwszym planie, lecz to nie przeszkadzało Severinowi w coraz częstszych wizytach. Dzięki temu oboje mogliśmy jakoś odreagować fakt, że nasi ex byli obecnie jak papużki nierozłączki. 
Nie potrafiłam jednak do końca pozbyć się zadry, która pozostała po Richardzie i źle czułam się z tym, że nie umiałam do końca zaufać Severinowi. Widziałam, że zależy mu na mnie, stara się i bardzo się do siebie zbliżyliśmy, ale bałam się otworzyć przed kolejnym mężczyzną. Spisywanie każdego faceta na straty przez złe doświadczenia było głupotą, jednak to był swego rodzaju mój system obronny przed bólem. Miałam nauczkę, z której trzeba było wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Na przełomie stycznia i lutego odbywały się konkursy w Niemczech, więc nie mogłam przepuścić tej okazji i nie wybrać się na żaden konkurs, dlatego zapakowałam się do samochodu i pojechałam do Willingen, żeby wspierać Severina i resztę. No, Freitaga nie musiałam, bo na pewno jego ukochana go wystarczająco zmotywowała na cały sezon.
Stojąc pod skocznią i ściskając kciuki za chłopaków udzielił mi się lekki stresik, czego chciałam uniknąć. Severin oddał piękny skok w 1 serii i pewnie zmierzał po zwycięstwo, co cieszyło zebranych wokół kibiców, a także i mnie. Wszystkie nerwy uleciały ze mnie w chwili, gdy Freund oddał swój drugi skok na odległość 146 metrów i tym samym zainkasował kolejną wygraną w Pucharze Świata. 
Czekałam cierpliwie aż wszystkie te po konkursowe ceregiele się skończą i kręciłam się w pobliżu obiektu. Z minuty na minutę było coraz zimniej, więc spacerowałam w oczekiwaniu na przyjście Seva, któremu się chyba jednak aż tak do mnie nie śpieszyło, mimo jego zapewnienia w SMS-ie, którego zdążył mi wysłać na chwilę przed konferencją. 
- Czemu nie poszłaś do samochodu? - usłyszałam za sobą. Uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn patrzył jak staram się rozgrzać, truchtając wkoło. - Jeszcze się przeziębisz.
- Oh, nie matkuj mi teraz - odparłam i wyciągnęłam do niego ręce. Ten tylko się zaśmiał, po czym przytulił mnie do siebie. - Gratuluję wygranej.
- Bez ciebie by mi się nie udało - wyznał z powagą w głosie i spojrzał mi w oczy. - Lena, wiem, że rozstanie z Richardem było dla ciebie trudne, ale proszę, zaufaj mi.
- Sev, ja ci ufam... - powiedziałam niepewnie i dotknęłam dłonią jego policzka. - Po prostu się boję, rozumiesz?
- Ze mną nie musisz się niczego bać, bo będę przy tobie, niezależnie od tego co będzie się działo. Chcę być przy tobie, kiedy będziesz płakać, śmiać się, skakać z radości lub leżeć na kanapie ze smutną miną. Chcę kupować twoje ulubione truskawkowe lody i oglądać po raz milionowy "Pamiętnik" i słuchać jak uwielbiasz Ryana Goslinga. Chcę tego wszystkiego i jeszcze więcej. Nigdy nie pozwolę ci odejść, Lena. 
Wzruszona słowami Severina nie wiedziałam, jak na nie odpowiedzieć. Przyciągnęłam go do siebie, po czym pocałowałam go czule, wkładając w ten pocałunek całe moje uczucie do niego, które bałam się w wyrazić w słowach, których nie potrafiłam znaleźć. 
- Ja też nie pozwolę ci odejść, Sev.

~ * ~ 

Miało być o Ryśku, ale Sevek się przypałętał, no i bam, bam!
Postaram się tu coś częściej wrzucać. ;)

1 komentarz:

  1. Oj Ryśku, Ryśku, co z Ciebie wyrośnie? :x
    Zawiódł chłopak chyba wszystkim, począwszy (i przede wszystkim) Lenę, kończąc na czytelnikach (no hej). Zerwać bez słowa wyjaśnienia? Tak po prostu? Dla dziewczyny, przy której kręcił się od pewnego czasu? Nieładnie, delikatnie mówiąc.
    Ale na szczęście pojawia się Przyjaciel w każdym znaczeniu tego słowa. Potrafił pokazać Lenie, że nie wszyscy faceci są takimi kretynami, a co więcej sprawił, że dziewczyna mu zaufała, choć za pewne nie było to łatwe. No i wszystko zakończyło się w najpiękniejszy sposób, w jaki tylko mogły - pięknym happy endem. No biję brawo i ocieram łezkę. Ten jednopart ma wielką okejkę ode mnie!
    Pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń